Na Światowy Dzień Kota: 5 powodów, dla których koty (nie) rządzą światem
Światowy Dzień Kota to dobra okazja, by zmierzyć się z pytaniem, które zwykle ludzie zaczynają zadawać sobie dopiero wtedy, kiedy zamieszkają z przedstawicielem gatunku Felis catus. Jak to jest, że te piękne, inteligentne stworzenia, dysponujące wieloma talentami, zdolne do niezwykłych rzeczy, ciągle jeszcze nie mają kontroli nad kulą ziemską? Co sprawia, że koty nie rządzą światem? A może jednak?
Sceptycy, nawet ci życzliwi, wymieniają powody, dla których koty wciąż jeszcze nie decydują o losach cywilizacji. Zerknijmy na te najważniejsze, bez odwracania kota ogonem. A na koniec przełkniemy też łyżkę dziegciu.
1. Koty (nie) rządzą Internetem?
Z pewnością podbój świata bez zdobycia przewagi w globalnej sieci byłby niemożliwy, a w każdym razie bardzo trudny. Tu koty chyba stoją na straconej pozycji. Przecież nie potrafią obsługiwać komputerów, telefonów i tabletów. Jak miałyby sprawić, że uwaga ludzi w Internecie skupiłaby się właśnie na nich?
Sprawdźmy, tak dla pewności. Ooops!
Hasło „cat” w popularnej wyszukiwarce zwraca około 5 130 000 000 wyników!
Artykuły, zdjęcia, grafiki, filmy, memy, strony, blogi, fora. Niezmierzony ocean pyszczków, oczu, uszu i łapek rozpościera się po horyzont. Wygląda na to, że Internet padł łupem kotów już dawno i bawią się one (w) nim całkiem dobrze. Brak kompetencji technologicznych w niczym nie przeszkodził, bo od czego są koci pomocnicy, czyli my, opiekunowie.
Nie da się ukryć, jesteśmy bardzo nieodporni na urok kotów.
Ich wdzięk i gracja są ogromnym atutem. Nie muszą robić nic specjalnego, żebyśmy zachwycali się nimi i podziwiali ich piękno. Mają potężną moc. Jeśli chodzi o Internet, to cóż… Kotu wystarczy, że jest. Sami kupimy mu legowisko, będziemy nalegać, by zechciał je przyjąć, a kiedy wreszcie na nim zaśnie, urządzimy mu sesję fotograficzną, by rzeką ujęć zalać Internet.
Tak, to prawda, koty nie mają dostępu do komputera i telefonu, mają za to nas i to im wystarcza, by rządzić na łączach. Nie ma jednak co narzekać, podobno naukowcy wykazali, że oglądanie kotów relaksuje, rozprasza złe emocje i poprawia nastrój.
2. Koty (nie) kontrolują ludzi?
Żeby podbić świat, trzeba kontrolować postępowanie ludzi. A wiadomo, istota rozumna, jaką jest człowiek, nie daje się łatwo sterować i manipulować. Żeby nas do czegoś przekonać, koty musiałyby potrafić mówić, racjonalnie argumentować, przekonywać do swoich racji. Nie potrafią tego, więc cóż… pewnie nie ma szans, żeby kierowały naszymi działaniami?
Zastanówmy się… Kto nie przerwał „na chwilę” pracy, lektury czy oglądania filmu, żeby zająć się kotem? Kto z rezygnacją nie wędrował na kolejne zakupy, bo kot „zakopał” miseczkę pełną nietkniętego jedzenia? Kto nie przegrał chociaż raz rywalizacji o ulubione miejsce na fotelu/sofie? Z pewnością są wśród nas emocjonalni terminatorzy, którzy nie poddali się presji, choć przyznam, że jeszcze żadnego nie spotkałam. Czyli jednak koty nas kontrolują?
Na pewno nieustannie mobilizują do identyfikowania i zaspokajania ich potrzeb.
W komunikacji stosują całą gamę sygnałów: mowę ciała, dźwięki i zapachy. „Wonny prezent” poza kuwetą, na przykład na środku pokoju, to też informacja. Co więcej, bardzo wymowna i najczęściej niezwykle mobilizująca.
Jeśli chodzi o dźwięki to w użyciu jest bogaty repertuar: miauczenie w różnych odmianach, syczenie, warczenie, prychanie itd. Koty potrafią nawet… ćwierkać. Kto obserwował kota podekscytowanego owadem lub ptakiem za oknem, ten wie, o co chodzi.
„Mówiąc” do ludzi, koty szybko się uczą, jaki sposób miauczenia przynosi im najwięcej korzyści i stosują go bez wahania.
Jednak na szczycie dźwięków, którymi koty wpływają na człowieka, jest moim zdaniem mruczenie. Kot, który uruchamia „terkotkę”, „motorek”, „traktor” od razu zyskuje przewagę nad naszą silną wolą. Może dlatego, że to nie tylko miły dla ucha dźwięk, ale też zjawisko o walorach terapeutycznych. Musi mieć kojący wpływ na człowieka, na przykład na drętwiejące mięśnie. Jak inaczej wytrzymywalibyśmy kolejną godzinę w niezmienionej pozycji z kotem na kolanach?
3. Koty (nie) współpracują, a każdy kot to samotnik?
Nie sposób podbić świata w pojedynkę. Żeby przejąć kontrolę trzeba współpracować. Każdy słyszał, że koty nie żyją w stadach, że to samotnicy. Jakim cudem miałyby więc współdziałać, żeby rządzić?
Hmmm… Niech pomyślę. Tak, to w sumie trzyma się kupy, koty to samotnicy i pewnie przez ten swój indywidualizm oraz brak zdolności współpracy tak lubią się ze sobą bawić, pielęgnować się nawzajem, a nawet razem wychowywać młode. Możliwe, że to właśnie ich samotnictwo każe im trzymać się na dystans od nas, naszych kolan, foteli, sypialni i poduszek. Taaaak… A teraz odsuń kota z ekranu i czytaj dalej.;)
Prawda jest taka, że koty doskonale współpracują tam, gdzie odnoszą korzyści.
Nie żyją w stadach, dzięki czemu nie są na siebie wzajemnie skazane. Żyją w grupach rodzinnych. Mogą także tworzyć kolonie, gromadząc się w pobliżu ważnych zasobów. Podobnie jak ludzie, koty prowadzą życie społeczne, odnosząc korzyści z życia w grupie. W rodzinie panuje matriarchat – liderkami zostają doświadczone, starsze kocice. Może warto naśladować koty w tej sprawie?
4. Koty się (nie) uczą?
Zdolność uczenia się jest niebywale istotna i bez niej można zapomnieć o dominacji na świecie. A chyba każdy spotkał się z poglądem, że kotów nie da się szkolić, bo się nie uczą i mają wszystko w… ogonie, albo pod nim? Coś w tym jest? Zobaczmy.
Kiedy kot kolejny raz budzi Cię nad ranem, żądając jedzenia, marudzisz przecież i tłumaczysz mu, że ma przestać, że to ostatni raz. I co? Niczego się nie uczy – kolejnej nocy budzi Cię znowu i zabawa się powtarza. I znowu, i znowu, za każdym razem kilka minut wcześniej. Nieuk?
Czy to możliwe, że chodzi o jedzenie i Twoją uwagę, a kot nauczył się, jak o nie zabiegać? Jak to, przecież koty podobno się nie uczą!
Kiedy pies ma problem z zachowaniem, nikomu nie przychodzi do głowy, by rady ograniczyć do: zmień mu legowisko, kup więcej zabawek. To wszystko jest oczywiście ważne, ale nie wystarczy. Dlatego zwykle zaleca się szkolenie.
Kota nie tylko można świadomie uczyć różnych zachowań, ale należy to robić!
Koty uczą się nie tylko na własnych błędach (nie powtarzają zachowań, które nie przyniosły im żadnych korzyści i powtarzają te, które korzyści dają), ale uczą się także poprzez obserwację.
Co więcej, nie tylko się uczą, ale jeszcze szkolą nas i po naukę wysyłają. 😉 Na marginesie – może warto się zastanowić, kto stoi za tymi wszystkimi kursami, szkoleniami, seminariami i kierunkami studiów o kotach? Czy aby gdzieś w gabinecie decyzyjnym na fotelu szefa nie drzemie JE Rektor Mruczek?
5. Koty (nie) dysponują pieniędzmi?
Tak, niewątpliwie pieniądze rządzą światem, a przynajmniej istotnie wpływają na bieg rzeczy. Trudno sobie wyobrazić podbój świata bez pełnej kiesy. Niezbyt łatwe jest też zwykłe codzienne życie, kiedy jest się bez grosza przy duszy. Koty zaś, bez wątpienia, nie posługują się pieniędzmi i ich nie mają. Prawda?
Skoro tak, to jak opłacają swoje wizyty u lekarza, zabiegi, kupno karmy, legowisk, zabawek, akcesoriów, jak ponoszą koszty zniszczonych rzeczy, przeróbek w mieszkaniach, siatkowania okien, zabudowy balkonów? I jak to się dzieje, że coraz częściej my opiekunowie wydajemy pieniądze na kocie szkolenia, kursy i wykłady? No bo przecież nie ładujemy w to wszystko kasy z własnej woli? Ładujemy?
Tak, wielu ludziom to ciągle nie mieści się w głowie, ale prawda jest taka, że
koty wydają na siebie coraz więcej.
Oczywiście, korzystają w tej kwestii z naszego pośrednictwa, inspirując nas (często przy wydatnej pomocy producentów) do kolejnych wydatków. Skąd ta skłonność do ulegania kocim (niewypowiedzianym nawet) życzeniom?
Popularność kotów była początkowo związana przede wszystkim z ich użytecznością. Obecnie coraz częściej utrzymujemy je w domach wyłącznie ze względu na więź emocjonalną, która nas z nimi łączy. Kiedy zwierzę traktowane jest jak domownik, jesteśmy gotowi bardziej angażować się finansowo w opiekę nad nim, dbając o jego potrzeby psychiczne i fizyczne. Usługi weterynaryjne, najlepszej jakości pokarm, akcesoria służące wyłącznie poprawieniu samopoczucia kota i zapewnienia mu rozrywki…
Lista kocich zakupów jest długa. Każdego roku wydajemy na koty coraz więcej pieniędzy, rynek zoologiczny kwitnie.
Byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem stwierdzenie, że to tylko kwestia ludzkiej fanaberii. Prawda jest taka, że wraz z rozwojem nauki, przybywa nowoczesnej wiedzy na temat kotów, coraz lepiej rozumiemy potrzeby gatunku i dążąc do ich zaspokojenia, jesteśmy skłonni wydawać więcej. Jakby na to nie patrzeć, koty jednak dysponują (niemałym) budżetem. Trzeba im przyznać, że są w tym bardzo skuteczne.
Sam rynek kocich karm w Polsce szacuje się na około 1,5 miliarda złotych, a w wymiarze światowym to już grubo ponad 30 miliardów dolarów. Robi wrażenie.
Żarty na bok – życie kotów to nie bajka
Czas na łyżkę dziegciu w tej beczce miodu i śmiechu. Jeśli wspomniane wyżej 1,5 miliarda złotych podzielić przez szacowaną liczbę kotów żyjących w Polsce (ok. 6 milionów), to otrzymamy 250 złotych na statystycznego kota rocznie. Niespełna 21 złotych miesięcznie. Czy to dużo? Każdy opiekun kota sam potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba przy tym pamiętać, że to tylko średnia wartość, wiele kotów nie dostanie żadnej karmy, wiele dostanie najtańszy produkt najniższej jakości. Będą i takie, których budżet na żywienie będzie znacznie wyższy. A całkiem tej statystyce wymkną się te koty, których opiekunowie karmią je bez wykorzystania karm gotowych.
Sukces kota domowego nie oznacza dobrego życia wszystkich kotów
Przy okazji Światowego Dnia Kota, obok docenienia sukcesu ewolucyjnego gatunku, nie można pominąć tego, że los wielu kotów daleki jest od ideału, delikatnie mówiąc. Nie można mówić o kotach bez dostrzeżenia losu kotów bezdomnych, zaniedbanych i dręczonych. Wielu z naszych wypieszczonych, zadbanych i otoczonych troską podopiecznych ma za sobą ciężkie życie w bezdomności. Każdego roku tysiące kotów nie dostają szansy na godne życie.
Gdzieś tam za oknem czeka zmarznięty, głodny i chory przedstawiciel gatunku, który podobno rządzi naszymi sercami i portfelami.
Jesteśmy winni szacunek i wsparcie tym wspaniałym zwierzętom. Naszym obowiązkiem jest reagować na ich potrzeby, ratować je i nie pozwalać na krzywdzenie. Można to robić osobiście, można też wspierać dobrze działające organizacje prozwierzęce. Najlepiej nie tylko z okazji Dnia Kota.
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich Kotów i Opiekunów!
Magdalena Nykiel